Głównym zagadnieniem „Mikołajka i innych chłopaków” jest ukazanie beztroskiego dzieciństwa tytułowego bohatera i jego najbliższych kolegów. Chłopcy uczęszczają do tej samej szkoły i tworzą zgraną paczę, choć nieraz ich zabawy kończą się kłótniami i bójkami. Pochodzą z różnych rodzin, jednak we wspólnej zabawie nie przeszkadza im to. Najchętniej udają się na plac zabaw, gdzie największą atrakcją jest porzucony stary samochód. Dzięki niesamowitej wyobraźni chłopcy nigdy się nie nudzą. Doskonale się bawią, mogąc wyprowadzić z równowagi reporterów, którzy chcą przeprowadzić z nimi wywiad lub lekarzy, którzy przyjechali, by prześwietlić im płuca. Nie potrafią długo usiedzieć bezczynnie i wciąż są w ruchu. Mikołajek oprócz kolegów przyjaźni się z córką sąsiadów – Jadwinią. Mimo że inni koledzy uważają, że nie wypada rozmawiać z dziewczynkami Mikołajek lubi Jadwinię i dzięki niej może zobaczyć jak wygląda świat dziewczęcych zabaw. Jednak świat chłopców to nie tylko zabawy. Oprócz Ananiasza, nikt nie przepada za nauką. Za swoje wykroczenia są karani przez nauczycielkę, Rosoła lub dyrektora. Trafiają wówczas do kąta, zostają po lekcjach, przychodzą do szkoły w dzień wolny od nauki lub wielokrotnie przepisują w różnych formach wybrane zdanie. Są karani także przez rodziców – nie mogą opuszczać swoich pokoi lub, jak Alcest, nie dostają dokładki deseru. Ważną kwestią w opowiadankach są relacje dzieci i rodziców. Narratorem historii jest Mikołajek, dlatego świat widzimy jego oczami. Dorośli wydają się często nie rozumieć dzieci. Ukazani są nieraz w sposób ironiczny i prześmiewczy. Ich zachowania obserwowane z dystansu śmieszą. Śmieszy postać pana Bongraina, który chwali się swym domkiem na wsi i zapewnieniem „łyku świeżego powietrza” synowi i żonie, a w rzeczywistości Kalasanty czas za karę spędza w pokoju, a żona w kuchni. Rodzice Mikołajka kłócą się często. Tata jest często zmęczony po pracy, nie lubi też swojej ten artykuł?TAK NIEUdostępnijTo właśnie ta postać zapewniła mu sławę i miłość wszystkich, ale Gary Sinese nigdy nie wyobrażał sobie, że ta rola zmieni jego życie. Kilka tygodni po Jak rola „Porucznika Dan” z filmu „Forrest Gump”, zmieniła życie aktor | To właśnie ta postać zapewniła mu sławę i miłość wszystkich, ale Gary Sinese nigdy nie PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacjiCechy literatury dziecięcej w cyklu książek o Mikołajku * - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów. Cechy literatury dziecięcej w cyklu książek o Mikołajku Rene Gościnnego Twórcą cyklu książek o Mikołajku jest znany francuski humorysta polskiego pochodzenia Rene składa się z pięciu części: Mikołajek Rekreacje Mikołajka Wakacje Mikołajka Mikołajek i inne chłopaki Joachim ma kłopoty Głównym bohaterem, a jednocześnie narratorem jest dziesięcioletni Mikołajek, który podobnie jak niemal każdy chłopiec w jego wieku nie przesadza w nauce, a szkołę ledwie toleruje. Nauczycielka napisała o nim w szkolnym dzienniczku: "Uczeń bardzo żywy, często roztargniony. Mógłby się uczyć lepiej." Chłopiec jest bardzo przywiązany do swojej klasy i szkolnych kolegów. Bez nich nie wyobraża sobie życia. Jest przyjacielski i sympatyczny, pogodny, zadowolony z siebie i ze świata. Tematykę utworu stanowią perypetie szkolne, domowe oraz wakacyjne Mikołajka. Uniwersalność konfliktów przedstawiona w utworze decyduje o tym, że i dla dzisiejszego czytelnika szkoła, do której ponad pól wieku temu uczęszczał Mikołajek, okazuje się bardzo podobną do współczesnej. Szczególną zaletą Mikołajka jest fakt, że kolejność czytania jest dowolna, bo tak naprawdę nie możemy ustalić, która część jest pierwsza, a która ostatnia. Akcja książki jest bardzo dynamiczna, a jednocześnie bardzo prosta. Występuje wiele dialogów i typowych dla dzieci form opisu wyglądu postaci (opis Ludeczki) czy przedmiotów (opis roweru). Życie toczy się bardzo wartko, wydarzenie goni wydarzenie i trudno zatrzymywać się nad czymś dłużej, rozmyślać czy rozpaczać. Zdarzyło się, że w sytuacji, kiedy wypadki potoczyły się nie po myśli małego bohatera, kiedy już nie mógł nic na to poradzić płakał. Mikołajka stale spotykały niezawinione przykrości i niespodziewane przygody. Nie mając życiowego doświadczenia, nie bywał ani ostrożny, ani przewidujący. Ze swoimi kumplami nie rozstawał się, zawsze byli razem. Różne temperamenty chłopców i ich upodobania powodowały ciągle starcia i bijatyki. Tylko dorosłym wydawały się one niestosowne, dla chłopców były naturalnym sposobem bycia. Mikołajek sam opisuje swoje przygody i na wszystko patrzy ze swojego punktu widzenia. Świat w oczach dziesięciolatka w zestawieniu z rzeczywistością bywa zabawny, dlatego tak często śmieszy czytelnika sposób opisywania przez dziecięcego narratora postaci i sytuacji. Oto jak przedstawia Mikołaj swoich kolegów z klasy: "Gotfryd ma strasznie bogatego tatę, który kupuje mu wszystko co zechce, przynosi stale do szkoły różne fantastyczne rzeczy, ale to straszny kłamca i wygaduje niestworzone rzeczy" "Ananiasz jest pierwszym uczniem w naszej klasie, a także pieszczoszkiem naszej pani, my go za bardzo nie lubimy, ale nie możemy go przetrzepać, ile razy chcemy, przez to że nosi okulary" "Alcest to mój przyjaciel, jest gruby i bardzo lubi jeść, zawsze coś wcina i ciągle ma brudne ręce" "Rufusa tata jest policjantem, dlatego przynosi do szkoły gwizdek" Komizm postaci ujawnia się również w opisie wyglądu i zachowaniu dorosłych (wychowawca Dubon, pan Lauternau). W utworze znaleźć można również wiele przykładów komizmu sytuacyjnego (przygoda z kijankami, wspólne plażowanie, historia prezentu urodzinowego dla nauczycielki czy heca z walizką). Niektóre z nich zawierają elementy grozy (przygoda z nosem).Humor słowny towarzyszy czytelnikowi niemal na każdej stronie. Często występują tak bardzo lubiane przez dzieci powtórzenia ( "Ale z niego głupek", "Kiedy będę duży", "Ananiasz, pierwszy uczeń i pieszczoszek naszej pani") i wyliczanki. Książka napisana jest napisana bardzo przystępnym i zrozumiałym dla dzieci językiem, zbliżonym do naturalnego sposobu wypowiadania się dzieci. Czasami wplecione są w tekst wyrazy trudniejsze, których znaczenie dokładnie wyjaśnia narrator, używając wyrażeń i zwrotów znanych małemu czytelnikowi. Mikołajek często używa przezwisk nie tylko w stosunku do swoich kolegów, ale również do nauczycieli. Nazwanie wychowawcy Rosołem wyjaśnia w następujący sposób: "on ciągle mówi: Spójrzcie mi głęboko w oczy, a na rosole są oka. Ja z początku nie mogłem się w tym połapać, ale starsze chłopaki mi to wytłumaczyli." Chłopcy często posługują się na lekcjach tajnym szyfrem, by nauczyciele nie wiedzieli o czym rozmawiają. Wiele powiedzonek używanych przez bohaterów książki spotykamy również w dzisiejszym żargonie uczniowskim ("Gazem się ubieramy", "Dał mu fangę w nos", "Bo oni są patałachy"). Czytając Mikołajka dzieci otrzymują wskazówki, jak można przyjemnie i pożytecznie spędzać wolny czas (gra w piłkę, golfa, gry planszowe, łowienie ryb, zbieranie znaczków). Zabawy, jakie urządza Mikołaj z kolegami, również wśród dzisiejszych dzieci cieszą się ogromnym powodzeniem (Indianie, kowboje, detektywi). Mikołajek to zbiór porad także dla rodziców wychowujących dzieci. Dorośli często nie zdają sobie sprawy z tego, że ich własne kłopoty oddalają ich od problemów dzieci, które powinny być traktowane poważnie i życzliwie, a nie jak mało istotne dziecięce bzdury. Często zdarza się, że rodzice i nauczyciele swym postępowaniem sami doprowadzają do konfliktów. Po przeczytaniu książki rodzice uświadamiają sobie na przykład, że nie wolno do własnego dziecka zwracać się pieszczotliwie, gdy ono przebywa w towarzystwie rówieśników ("Króliczku, zaśpiewaj nam piosenkę o krasnoludkach"). Mikołajek, podobnie jak jego koledzy, miał swoje zdanie o dorosłych. Nie są oni doskonali, jak się chcieli przedstawiać. Dzieci doskonale znały ich słabości i zmartwienia. Mimo że Mikołajek czasami z delikatną kpiną opisuje zachowania dorosłych, to niekiedy było mu żal pani nauczycielki, mamy czy taty. Oprócz walorów poznawczo-dydaktycznych książka posiada jeszcze jeden "walor smakowy". Bardzo często czytamy o pysznym jedzeniu (desery, czekoladki, bułki z dżemem). Bohaterami wielu zdarzeń, w których uczestniczy Mikołajek są tak lubiane przez dzieci zwierzęta (pies Reks, kijanki). W cyklu książek o Mikołajku nie zabrakło tak charakterystycznych dla literatury dziecięcej ilustracji. Wykonał je znany francuski rysownik Jean Jaques Sempe. Stanowią one ciekawe uzupełnienie opisywanych zdarzeń. Są niezwykle sugestywne i z łatwością trafiają do czytelnika. Mimo że Rene Gościnny napisał "Mikołajka" we wczesnych latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, książka nadal nie straciła swej aktualności i oryginalności. Przedstawione w niej zdarzenia i sytuacje z życia rodzinnego czy szkolnego znane są również współczesnym dzieciom. Dla dzieci żyjących na początku XXI wieku, zauroczonych komputerami, wirtualną rzeczywistością, jest to wspaniała lektura, która dostarczy im wielu niezapomnianych wrażeń. Dzieci, niezależnie od epoki w której żyją, zawsze silnie przeżywają rodzinne spory, kłótnie z rówieśnikami, szkolne niepowodzenia. W Mikołajku odnajdują więc z całą pewnością przyjaciela, który pomoże im zrozumieć różne życiowe sytuacje. Wierzę, że Mikołajek podobnie jak Kubuś Puchatek, Muminki czy Pipi Pończoszarka będzie bawił i uczył jeszcze wiele pokoleń dzieci na całym Michalak Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: X Zarejestruj się lub zaloguj, aby mieć pełny dostępdo serwisu edukacyjnego. zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Publikacje nauczycieli Logowanie i rejestracja Czy wiesz, że... Rodzaje szkół Kontakt Wiadomości Reklama Dodaj szkołę Nauka
„Mikołajek”, streszczenie którego przygotowaliśmy, to szkolna lektura autorstwa francuskiego pisarza polskiego pochodzenia, Rene Goscinny. O czym opowiada? Zobacz film: "Dlaczego dziewczynki mają lepsze oceny w szkole?" spis treści 1. „Mikołajek” – streszczenie według rozdziałów Najmilsza pamiątka Zabawa w kowbojów Rosół Futbol Wizytacja Reks Dżodżo Fajny bukiet Dzienniczki Ludeczka Witamy pana ministra Palę cygaro Tomcio Paluch Rower Zachorowałem Świetnieśmy się bawili Idę z wizytą do Ananiasza Pan Bordenave nie lubi słońca Uciekam z domu rozwiń 1. „Mikołajek” – streszczenie według rozdziałów Najmilsza pamiątka W klasie Mikołajka pojawia się fotograf, który ma za zadanie zrobić klasowe zdjęcie. Niestety, nie udaje się to. Dzieci nieustannie przeszkadzają. Są bardzo niesforne. Wygłupiają się (udają duchy, zakładają worki na głowę). Kiedy ostatecznie są gotowe, fotograf znika. Zabawa w kowbojów Mikołajek zaprasza kolegów do siebie. Bawią się w ogrodzie w kowbojów. Kiedy dochodzi między nimi do konfliktu, tata Mikołajka proponuje, że zostanie jeńcem. Chłopcy przywiązują go do drzewa, co bardzo bawi pana Blédurt, sąsiada Mikołajka. Dzieci idą do domu na podwieczorek, ale nie uwalniają jeńca. Rosół Wychowawczyni Mikołajka rozchorowała się. Zastępował ją pan Dubon, którego dzieci nazywały Rosołem. Nauczyciel poprosił Ananiasza, by pod jego nieobecność pilnował zachowania klasy. Przez przypadek też dowiedział się, jak przezywają go uczniowie. Przeczytaj również: Futbol Alcest zaprosił kolegów na mecz piłki nożnej. Zgłosiło się aż 18 uczniów, co utrudniło podział na dwie drużyny. Chłopcy kłócili się i przepychali. Kiedy doszli do porozumienia, okazało się, że brakuje najważniejszego – piłki. Wizytacja W szkole zjawił się inspektor. W ferworze przygotowań doszło do wypadku: Ananiasz, który miał napełnić kałamarze, rozlał atrament na jednej z ławek. Powstało zamieszanie. Mimo tego wypadku, wizytacja przebiegła pomyślnie. Reks Mikołajek w drodze do szkoły spotkał małego pieska, Reksa, którego jednak mama nie pozwoliła mu zatrzymać w domu. Postanowili jednak zbudować zwierzakowi budę, w czym pomógł tata chłopca. Nagle zjawił się właściciel psa, pan Julian Józef Trempé, i zabrał go do domu. Rodzina Mikołajka była bardzo smutna. Dżodżo W szkole pojawił się nowy uczeń. Nie mówił po francusku, jednak szybko uczył się nowych słów. Niestety, tylko tych niecenzuralnych. Doskonale też boksował. Kolejnego dnia Dżodżo (tak nazwali go uczniowie klasy Mikołajka) nie pojawił się w szkole. Fajny bukiet Mikołajek kupił mamie na urodziny bukiet kwiatów. Kiedy szedł z nim do domu, wiązanka psuła się coraz bardziej. Wręczając ją mamie, ocalał tylko jeden nadłamany kwiat. Mimo to mama była zachwycona. Dzienniczki Euzebiusz i Mikołajek dostali uwagi do dzienniczka. Kiedy tytułowy bohater powieści odprowadzał kolegę do domu, usłyszał, jak jego tata mówi oburzonym głosem. Z kolei tata Mikołajka podpisał uwagę i jej nie skomentował. To zmartwiło Mikołajka, który uznał, że tata go za bardzo nie kocha. Ludeczka Ludeczka to córka koleżanki mamy Mikołaja, która przyszła do niej w odwiedziny. W czasie zabawy dziewczynka wybiła okno w garażu, a winę za to zrzucono na Mikołajka. Przeczytaj również: Witamy pana ministra Do szkoły Mikołajka ma przyjechać minister. Trzech chłopców wyznaczonych do wręczenia bukietu ćwiczy swoje role. Dochodzi do bójki, za co chłopcy zostali zamknięci w pralni. Palę cygaro Mikołajek i Alcest zapalili cygaro, co skończyło się dla chłopców źle. Bardzo słabo się czuli. Mikołajek przyznał się zaniepokojonej mamie, że to efekt palenia tytoniu. Mama odpowiedzialność za to zrzuciła na tatę Mikołajka i zakazała mu palić fajkę w domu. Tomcio Paluch Chłopcy mają przygotować przedstawienie na pożegnanie dyrektora szkoły, który odchodzi na emeryturę. Znowu jednak dochodzi do sprzeczki. Wychowawczyni decyduje, że w takim razie występ się nie odbędzie. Rower Mikołajek dostaje od taty rower, który jest nagrodą za dobre stopnie z arytmetyki. Zanim jednak chłopiec miał okazję się na nim przejechać, jednoślad uległ zniszczeniu. Tata i pan Blédurt zorganizowali zawody kolarskie, które zakończyły się wjechaniem w kubły na śmieci. Zachorowałem Mikołajek zostaje w domu, bo źle się czuje. Niestety, dokonuje wielu szkód. Na wizycie kontrolnej okazuje się, że chłopiec jest zdrowy. Lekarz nakazuje mamie Mikołajka odpocząć. Świetnieśmy się bawili Mikołajek i Alcest poszli na wagary. Kiedy o zwykłej porze chłopiec wrócił do domu, udawał bardzo zmęczonego pobytem w szkole. I to do tego stopnia, że mama postanowiła pozwolić Mikołajkowi zostać w domu kolejnego dnia, by mógł odpocząć. Ten jednak odmówił, bo chciał pochwalić się kolegom, jak było na wagarach. Idę z wizytą do Ananiasza Mikołajek odwiedził kolegę. Niestety, spotkanie było na tyle burzliwe, że mama Ananiasza szybko je zakończyła. Pan Bordenave nie lubi słońca Pan Bordenave to woźna, która pilnuje dzieci na boisku w czasie przerw. A że chłopcy są bardzo niesforni, lubi, kiedy pada deszcz i uczniowie nie mogą wychodzić na zewnątrz. Ma wtedy mniej pracy. Uciekam z domu Mikołajek postanowił uciec z domu i wrócić jak już będzie dorosły i bogaty. Kiedy jednak zaczęło się ściemniać, postanowił wrócić. Nie zdążył jednak na kolację. polecamy
Siła dobrego dzieciństwa - jak wpływa na nasze dorosłe życie? 30.09.2022, 00:54. Wpływ dzieciństwa na dorosłe życie jest ogromny. Ci, którzy mieli to szczęście wychowania się bez traum być może nie docenią tego wpływu, jednak dorośli, którzy jako dzieci napotkali poważne przeszkody życiowe wiedzą, jak ważny jest spokój
Są książki, które się nie starzeją, to prawda. I "Mikołajek" do nich bezwzględnie należy. Ale są też książki, które są ponadczasowe nie tylko przez temat, bohatera czy układ, ale i przez to, że ich treść jest dwuwymiarowa i trafia do kilku pokoleń jednocześnie, w tym samym czasie. Bawi, śmieszy młodszych i starszych, ale tych starszych wprawia w niejakie zakłopotanie, bo brutalniej niż wszystko wysuwa na pierwszy plan absurd i głupotę niektórych rodzicielskich zwyczajów. Zapraszam na cytaty z Mikołajka: Ale nie wysuwa tego na wyśmianie. W niektórych momentach aż kłuje ten dramat rodzica lub wychowawcy, który tonie, potrzebuje pomocy, nie wie kompletnie, za co się złapać i w końcu łapie się pierwszej lepszej sposobności, przysłowiowej brzytwy. A w niektórych aż ręka świerzbi, kiedy czytamy taką spokojną zabawę dzieci, która sprawia, że dom staje się pobojowiskiem, łazienka zostaje zalana, lustra pobite, a podłoga zamienia się w śmietnik i dziwimy się, że... rodzice nie wychodzą z siebie i nie stają obok na ten widok. Z drugiej strony widzimy wszystko z perspektywy dziecka i mimo tkwiącego w nas rodzica, kiedy w trakcie czytania widzimy do czego czasem może prowadzić zabawa, wcale nie krzyczymy "przestańcie!", ale razem z Alcestem, Mikołajkiem, Euzebiuszem, Rufusem i Kleofasem czerpiemy tę radość z beztroskiej, swobodnej zabawy. "Mikołajek" daje nadzieję, że pomimo tych wszystkich wpadek i rodzicielskich głupot, dziecinnych zabaw przez kolejne tomy trwa uśmiechnięty, radosny i rezolutny Mikołajek, który świetnie wychwytuje te rodzicielskie i nauczycielskie zagrywki, uczy się, jak się w nich zgrabnie poruszać, umie wykorzystać swój urok i wygadanie, żeby przypadkiem nie zostać "złapanym" i który z pewnością wyrośnie na ludzi. I mimo że zawsze coś narobi na diabła albo brutalnie ujawni bezsensowność obowiązujących reguł, za co spotka go, oczywiście, kara, którą potraktuje często ze zgodą, choć nie zawsze z oczekiwaną pokorą, to bardzo kocha swojego tatusia i swoją mamusię i bardzo chciałby, żeby byli szczęśliwi. "Mikołajka" słuchamy na audiobooku i muszę przyznać, że dzięki niemu starszak całkowicie zrezygnował z jakichkolwiek bajek. Jak to on określił, na bajki trzeba patrzeć, a słuchowiska tylko się i słucha i można robić przy tym mnóstwo innych rzeczy: układać klocki, rysować, bawić się. Na audiobooku "Mikołajek" łączy w sobie dwie części: Mikołajka właściwego i książeczkę "Rekreacje Mikołajka". Stąd też cytaty połączyłam w jeden blok "Mikołajek". Kolejne książeczki, których słuchamy są już w porządku, cytaty powinny się zgadzać. Na dole podam linki, jeśli ktoś będzie chciał kupić 🙂 CYTATY Z MIKOŁAJKA"Mikołajek" ♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦"Mikołajek i inne chłopaki" ♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦"Wakacje Mikołajka" ♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦"Mikołajek ma kłopoty"♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦ CYTATY Z MIKOŁAJKA ♦♦♦ Wszyscy ojcowie są podobni – okropnie błaznują, a jeśli się na nich nie uważa, łamią rowery i robią sobie krzywdę. ♦♦♦ W klasie pani kazała nam wyjąć zeszyty i przepisywać z tablicy zadania do rozwiązania w domu. Bardzo mnie to zmartwiło, szczególnie jak pomyślałem o tacie, bo kiedy wraca z biura, jest zmęczony i nie ma ochoty na robienie zadań z arytmetyki. ♦♦♦ Ale my nie zwracaliśmy na niego uwagi i zaczęliśmy podawać sobie piłkę - to okropnie fajne tak grać między ławkami. Kiedy będę duży, kupię sobie klasę tylko po to, żeby w niej grać w piłkę. ♦♦♦ Wczoraj czułem się doskonale, najlepszy dowód, że zjadłem całą furę karmelków, cukierków, ciastek, frytek i lodów; a w nocy, zupełnie nie wiem dlaczego, ni stąd, ni zowąd, bardzo się rozchorowałem. ♦♦♦ (...) w tym właśnie największy kłopot, że jak się człowiek bawi sam, to jest nudno, a jak są inni, to się ciągle sprzeczają. ♦♦♦ Ja biłem się dalej z Gotfrydem, porwałem mu jego śliczną czerwono - biało - niebieską koszulę, a on mówił: - No to co, no to co! Wielka mi rzecz! Mój tata kupi mi sto takich koszul - i kopał mnie w kostki. Rufus gonił Ananiasza, który krzyczał: - Ja mam okulary, ja mam okulary! Joachim nie zwracał na nikogo uwagi, szukał swojej monety i nie mógł jej znaleźć. Euzebiuszowi znudziło się stanie w bramce i zaczął walić w nos tych, których miał najbliżej, to znaczy graczy ze swojej ekipy. Wszyscy krzyczeli i uganiali się po całym placu. To była naprawdę fajna zabawa! ♦♦♦ Nie byłem zupełnie pewny, czy to jest dobry pomysł, palenie cygara, a poza tym miałem wrażenie, że to nie podobałoby się mamie i tacie, ale Alcest zapytał mnie, czy tata i mama zabronili mi palić. Zastanowiłem się, no i musiałem przyznać, że tata i mama zabronili mi tylko rysować na ścianach mego pokoju, mówić przy stole, kiedy są goście, a mnie nikt o nic nie pyta, nalewać wodę do wanny, żeby puszczać w niej okręty, jeść ciastka przed obiadem, trzaskać drzwiami, dłubać w nosie, mówić brzydkie słowa, ale palić cygara - nie, tego tata i mama nigdy mi nie zabraniali. ♦♦♦ Tata nie chciał mi kupić roweru. Mówił, że dzieci są bardzo nieostrożne, że robią różne sztuki na rowerach, że je łamią, a same rozbijają sobie nosy. Powiedziałem tacie, że ja byłbym ostrożny, a potem płakałem i dąsałem się, a potem powiedziałem, że pójdę sobie z domu, i w końcu tata powiedział, że będę miał rower, jeśli będę w pierwszej dziesiątce z arytmetyki. Dlatego byłem wczoraj taki zadowolony, wracając ze szkoły, bo byłem dziesiąty z arytmetycznej klasówki. Kiedy powiedziałem o tym tacie, wytrzeszczył oczy i powiedział: „Coś takiego, no coś takiego!”, a mama mnie pocałowała, powiedziała, że tata kupi mi zaraz piękny rower i że to pięknie, że tak dobrze zrobiłem zadanie z arytmetyki. Trzeba powiedzieć, że miałem szczęście: tylko jedenastu chłopców pisało zadanie, bo inni mają grypę, a jedenasty to był Kleofas, który jest zawsze ostatni, ale jemu wszystko jedno, bo i tak ma rower. ♦♦♦ Wszędzieśmy zaglądali, a pan biegał po sklepie i krzyczał: - Nie, nie, nie dotykajcie niczego! Na pewno coś stłuczecie! Było mi żal tego pana. To musi być denerwujące pracować w sklepie, gdzie się wszystko tłucze. Potem pan poprosił nas, żebyśmy stanęli wszyscy razem w środku sklepu, żebyśmy założyli ręce do tyłu i żebyśmy mu powiedzieli, co chcielibyśmy kupić. ♦♦♦ Chcieliśmy go odwiedzić, ale jego mama nas nie wpuściła. Powiedzieliśmy jej, że jesteśmy z jednej klasy i że znamy się dobrze z Kleofasem, ale mama powiedziała, że Kleofas musi mieć spokój i że ona też nas dobrze zna. ♦♦♦ Dzisiaj rano nie idziemy do szkoły, ale co z tego? Musimy iść do ambulatorium na badania, żeby się dowiedzieć, czy nie jesteśmy chorzy albo nienormalni. ♦♦♦ Mój mały - mówiła mama Rufusa - jest bardzo nerwowy. Muszę się z nim porządnie namęczyć, żeby go namówić do jedzenia. - Mój przeciwnie - mówiła mama Alcesta. - Denerwuje się, kiedy nie je. - Ja uważam - mówiła mama Kleofasa - że za dużo każą im pracować w szkole. To szaleństwo. Mój nie może nadążyć. Za moich czasów... - Och, rzeczywiście? - powiedziała mama Ananiasza. - Mój, droga pani, nie ma żadnych trudności; to, naturalnie, zależy od dziecka... Ananiasz, jeżeli nie przestaniesz płakać, dostaniesz klapsa przy wszystkich! - Może nie ma trudności, droga pani - odpowiedziała mama Kleofasa - ale biedny malec nie jest, zdaje się, zbyt zrównoważony. Czyż nie? Mamie Ananiasza nie spodobało się to, co mówiła mama Kleofasa, ale nie zdążyła odpowiedzieć, weszła pani ubrana na biało i powiedziała, że zaraz się zacznie i żeby nas rozebrać. ♦♦♦ Rozebraliśmy się: bardzo to śmiesznie wyglądało, gdy tak staliśmy wszyscy goli. Każda mama patrzyła na synów innych mam i wszystkie miały taką minę, jak moja mama, kiedy chce kupić rybę i mówi kupcowi, że ryba jest nieświeża. ♦♦♦ "Mikołajek i inne chłopaki" ♦♦♦ - Idiota? Kto jest idiota? – zapytał Gotfryd, przestając chodzić. A potem Gotfryd stanął na nogach i zaczął się bić z Kleofasem. - Słuchajcie, chłopaki – powiedział Rufus. - Po to, żeby się bić i robić wygłupy, nie warto było przychodzić na plac. Od tego jest szkoła. ♦♦♦ No i przyszła Jadwinia strasznie różowa, w białej sukience, która wszędzie miała pełno zakładek, naprawdę bardzo fajnej. Okropnie głupio było mi dawać jej prezent, bo byłem pewny, że nie będzie się jej podobał, i zgadzałem się z panią Courteplaque, kiedy mówiła mamie, że doprawdy nie trzeba było. ♦♦♦ Chociaż z deszczem i tak jest kupa śmiechu. Można podnosić głowę i otwierać usta, żeby połykać krople wody, można chodzić po kałużach i ochlapywać kolegów, można włazić pod rynny, a sami wiecie, jak to zimno, kiedy woda wpada za kołnierz, bo jasne, że nie warto włazić pod rynnę w płaszczu nieprzemakalnym zapiętym pod szyję. ♦♦♦ ...ale ledwieśmy wstali i zaczęli krzyczeć, do klasy wpadła nasza pani, cała czerwona i wściekła. Nie widziałem jej tak rozgniewanej co najmniej od tygodnia. ♦♦♦ Wtedy podszedł do nas Rosół. Rosół to nasz opiekun. On zawsze ma się na baczności, jak widzi nas razem, a ponieważ stale jesteśmy razem, bo fajna z nas paczka, więc Rosół przez cały czas musi mieć się na baczności. ♦♦♦ Wtedy zrobiła się niesamowita draka. Pani okropnie się zezłościła i mnóstwo razy uderzyła linijką w biurko. Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Wołał, że nikt go nie lubi, że to niesprawiedliwe, że wszyscy go wykorzystują, że umrze i poskarży się swoim rodzicom. Wszyscy stali i wrzeszczeli… Było okropnie wesoło. ♦♦♦ – Siadać! – krzyknęła pani. – Ostatni raz mówię, siadać! Nie chcę was więcej słyszeć! Więc usiedliśmy. Ja z Rufusem, Maksencjuszem i Joachimem. Nagle do klasy wszedł dyrektor. – Wstać! – powiedziała pani. – Siadać! – powiedział dyrektor. ♦♦♦ W domu usiadłem na fotelu, nic nie mówiąc. Kiedy przyszedł tata, spojrzał na mnie i zapytał mamy, co mi jest. – Och, bardzo jestem z niego dumna – powiedziała mama. – Poszedł na urodziny do naszej małej sąsiadki. Był jedynym zaproszonym chłopcem. Pani Courteplaque powiedziała mi, że właśnie on jest najlepiej ułożony! Tata podrapał się w brodę, zdjął mi z głowy tę szpiczastą czapkę, pogładził mnie po włosach, chusteczką starł brylantynę z ręki i zapytał, czy dobrze się bawiłem. Wtedy się rozpłakałem. Tata roześmiał się, a wieczorem zabrał mnie na film z kowbojami, którzy bez przerwy się tłukli i strzelali z rewolweru jak opętani. ♦♦♦ ♦♦♦ Więc spytałem, czy Atlantyk jest daleko od miejsca, gdzie jedziemy, a tata powiedział, że gdybym się lepiej uczył, nie zadawałbym takich pytań. To było niesprawiedliwe, bo w szkole nie ma lekcji łowienia ryb pod wodą. ♦♦♦ Na plaży jest bardzo wesoło. Poznałem masę chłopaków: Błażeja, Fortunata i Mamerta - ale z niego głupek! - poza tym Ireneusza, Fabrycego, Kosmę i lwa, który nie jest na wakacjach, bo jest miejscowy. ♦♦♦ Fajnie jest na wakacjach – razem z kolegami pływamy, opalamy się, biegamy, bijemy się, nie odzywamy się do siebie, i jest super zabawa. ♦♦♦ Wczoraj przyszedł nowy nauczyciel gimnastyki. - Nazywani się Hektor Duval - powiedział - a wy? - My nie - odpowiedział Fabrycy i to nas okropnie rozśmieszyło. ♦♦♦ Trochę się dziwię, bo w domu nie mówiło się jeszcze o wakacjach! W poprzednie lata tata mówił, że chce gdzieś pojechać, mama, że chce jechać gdzie indziej, i były kłótnie. Potem tata i mama mówili, że jak tak, to wolą zostać w domu, ja płakałem i w końcu jechaliśmy tam, gdzie chciała mama. A w tym roku - cisza. ♦♦♦ Na dworcu tata powiedział nam, żebyśmy się trzymali razem, bo inaczej się pogubimy. A potem zobaczył pana w mundurze, który był śmieszny, bo miał bardzo czerwoną twarz i przekrzywioną czapkę. - Przepraszam - zapytał tata - gdzie jest peron jedenasty? - Znajdzie go pan pomiędzy peronem dziesiątym i dwunastym - odpowiedział pan. - Przynajmniej był tam, kiedy przechodziłem tamtędy ostatnim razem. - Co pan... - zaczął tata, ale mama powiedziała, że nie trzeba się denerwować ani kłócić, że trafimy sami. ♦♦♦ Przy stole Fortunata też słychać było płacze, a potem mama Błażeja powiedziała tacie Błażeja, że miał dziwny pomysł, żeby spędzać urlop w miejscu, gdzie bez przerwy pada, a tata Błażeja zaczął krzyczeć, że to nie był jego pomysł i że ostatnim pomysłem, jaki miał w życiu, było małżeństwo. ♦♦♦ ♦♦♦ - Odkąd jest mój braciszek, ciągle na mnie krzyczą - powiedział Joachim. - W szpitalu mama chciała, żebym go pocałował, ja oczywiście nie miałem ochoty, ale pocałowałem go mimo wszystko i tata zaczął krzyczeć, żebym uważał, że o mało nie przewróciłem kołyski i że nigdy nie widział takiego niezgraby. ♦♦♦ - Cisza! Siadać! Siadać! Słyszycie mnie? Siadać! A potem otworzyły się drzwi od kotłowni i wszedł dyrektor. - Wstać! - powiedziała pani. - Siadać! - powiedział dyrektor. - No cóż, moje gratulacje! Co za hałasy! Słychać was w całej szkole! ♦♦♦ Powiedziałem mamie, że to nie jest żadna idiotyczna latarka i że daje niesamowite światło, ale mama nie chciała o niczym słyszeć, zabrała mi latarkę i powiedziała, że odda, kiedy skończę lekcje. Próbowałem trochę popłakać, ale wiem, że z mamą to nic nie daje, więc zrobiłem zadanie, jak mogłem najszybciej. Na szczęście było łatwe i od razu obliczyłem, że kura znosi 33,33 jajka dziennie. ♦♦♦ - Idźcie, dzieci - powiedziała pani. - Tylko bez przebiegania! Patrzę na was. Wtedy przeszliśmy przez ulicę, powolutku, jeden za drugim, a kiedy byliśmy już po drugiej stronie, zobaczyliśmy na chodniku naszą panią, która śmiejąc się rozmawiała z policjantem, i dyrektora, który patrzył na nas z okna swojego gabinetu. - Bardzo ładnie! - zawołała pani. - Pan policjant i ja jesteśmy z was bardzo zadowoleni. Do jutra, dzieci! Wtedy biegiem popędziliśmy z powrotem, żeby się z nią pożegnać. ♦♦♦ Cytaty z książeczek [wersje papierowe]: "Mikołajek" "Rekreacje Mikołajka" "Mikołajek ma kłopoty" "Wakacje Mikołajka" "Mikołajek i inne chłopaki" [resztę pozycji kupię starszakowi pod choinkę :)] "Nowe przygody Mikołajka" "Nieznane przygody Mikołajka" Udostępnij wpis➡A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ➡Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku Jestem o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej historię znajdziesz TutajAle ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:
Z mamą i tatą nie można się nudzić! Tata Mikołajka obiecał, że zbuduje mu prawdziwy zamek, żeby można było pobawić się w rycerzy. A mama jak zwykle przygotuje pyszny podwieczorek. Mikołajek mówi, że kumple są fajni, ale to mama i tata są najlepsi na świecie! Spis opowiadań: MÓJ TATA JEST SZPIEGIEM WRÓŻKA ZĘBUSZKA! ATAK "Mikołajek wiedzie spokojne życie. Ma rodziców, którzy go kochają, bandę fajnych kolegów, z którymi dobrze się bawi - i wcale nie chce, aby to się zmieniło! Lecz pewnego dnia podsłuchuje rozmowę swoich rodziców, z której wnioskuje, że jego mama spodziewa się dziecka. Mikołajek wpada w panikę i wyobraża sobie najgorsze: wkrótce pojawi się mały braciszek, którzy zajmie tyle miejsca w życiu rodziców, że jego, Mikołajka, porzucą samego w lesie jak Tomcia Palucha...." to słowem wstępu od dystrybutora filmu, żeby było wiadomo, o czym jest. Teraz ode mnie: O fabule nic więcej nie napiszę. Nie da się, a raczej nie ma po co. Większość z nas zna Mikołajka choćby ze słyszenia. W moje ręce wpadły jedynie Jego - Nieznane przygody. Lektura ok, ale na kolana nie rzuciła. Jak to ja, film włączyłam ze sceptycznym nastawieniem. Dzieci zasiadły, a ja krzątałam się wyłapując to i owo, nieskora do przerwania zajęć. Dzieciaki rechoczą! Rechocze mąż, co to próg domu ledwo przekroczył, stanął, patrzy, nawet obiadu nie woła. Wytrzymałam 5 minut. Rzuciłam wszystko i zajęłam miejsce przed TV. Dobrze zrobiłam. To było kilkadziesiąt minut rewelacyjnej zabawy, cudownego poczucia humoru. Nie często się zdarza, że obroni się film zrealizowany w oparciu o książkę (szczególnie tak popularną), a jeszcze rzadziej można powiedzieć, iż jest dobry. Ten zdecydowanie się udał! Dzieciaki grają rewelacyjnie (chociaż spotkałam się z krytyką Ananiasza, który tu podobno ciut stracił ze swej "atrakcyjności"). Ewidentnie musiały dobrze się bawić na planie. Wszystko wychodzi im bardzo naturalnie, a przecież odrobinę przeniesiono je w czasie. I ta nauczycielka! Jej mimika! Bezcenna;). Mikołajek i Jego przyjaciele są tak słodko niewtajemniczeni w sprawy świata dorosłych. Aż żal za serce chwyta, gdy zestawi się ich ze współczesnym chłopcem w tym samym wieku. Te nasze, czasem są ciut zbyt dobrze zorientowane, i brak im pewnej naiwnej niewinności. Paczka Mikołajka, świata może i nie zna, ale wykazuje się niebywałą inwencją, wyobraźnią przy rozwiązywaniu problemów. I niby niektóre pomysły (bandyta!) są dość przerażające, to jednak potrafią wybrać właściwą drogę, wiedzą, co tak na prawdę jest ok a co nie. Jest to zupełnie inny model kumpelski niż obecny. Niestety. Może warto by nasi chłopcy zobaczyli, że można inaczej, niż przed komputerem, spędzać czas? Bez wahania powiem, że film koniecznie powinni obejrzeć wszyscy. Dzieci, rodzice, dziadkowie. Super zabawa murowana. Inteligentna i niepozbawiona głębszej myśli opowieść, zlepiona z wielu historyjek płynnie się toczy, nie ma dłużyzn, scen wprowadzonych nie wiadomo po co. Nie widzę też powodu, by na jednym razie poprzestać. Wręcz przeciwnie. Gorąco polecam, a sama zamówiłam cały cykl o Mikołajku i będę czytać. Dzięki filmowi postacie z książki ożyły i na pewno dostarczą mi niezapomnianych wrażeń. Polecam gorąco! polecamy Wyglądają jak mieszanka kreskówek i iluminowanych średniowiecznych rękopisów. Scenariusz wydaje się niepewny, wyjaśnia Mikołaj, ponieważ na biegunie północnym jest zimno. (Normalnie pismo Tolkiena było bezbłędnie proste, równe i małe.) — Zaczynasz widzieć, jak wkradają się małe fragmenty hobbita — powiedział McQuillen. Mikołajek w opowiadaniu Kleofas ma okulary!: Inna sprawa, że najlepszy w klasie jest Ananiasz, jedyny, co nosi okulary, i dlatego nie możemy go lać tak często, jakbyśmy chcieli. Zachowanie Ananiasza: […] Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Mówił, że to oszukaństwo, że nie mamy prawa być najlepsi, że się poskarży, że nikt go nie kocha, że jest bardzo nieszczęśliwy i że się zabije. Opis placu z rozdziału Camping: […] w naszej dzielnicy, tuż koło mojego domu, jest niesamowicie fajny pusty plac pełen skrzynek, papierów, kamieni, starych puszek, butelek i nadąsanych kotów. A najważniejsze, że stoi tam taray samochód, który nie ma kół, ale i tak jest okropnie fajny. Opis filatelistyki przez Rufusa: I opowiedział, że jego tata podsunął mu pomysł zbierania znaczków, że to się nazywa filatelistyka i jest strasznie pożyteczne, bo oglądając znaczki człowiek uczy się historii i geografii. Jego tata powiedział mu też, że taka kolekcja znaczków może osiągnąć znaczną wartość. Był nawet jakiś król angielski, którego kolekcja warta była masę pieniędzy. Wypowiedź Rufusa z opowiadania Filatelistyka: Gdyby król Anglii grał w piłkę nożną zamiast zbierać znaczki, nie byłby bogaty. A może nawet nie byłby królem. Opis opiekuna Rosoła: Rosół to nasz opiekun. On zawsze ma się na baczności, jak widzi nas razem, a ponieważ stale jesteśmy razem, bo fajna z nas paczka, więc Rosół przez cały czas musi mieć się na baczności. Mikołajek w opowiadaniu Deszcz: Chociaż z deszczem i tak jest kupa śmiechu. Można podnosić głowę i otwierać usta, żeby połykać krople wody, można chodzić po kałużach i ochlapywać kolegów, można włazić pod rynny, a sami wiecie, jak to zimno, kiedy woda wpada za kołnierz, bo jasne, że nie warto włazić pod rynnę w płaszczu nieprzemakalnym zapiętym pod szyję. Sytuacja w klasie podczas przerwy: ale ledwieśmy wstali i zaczęli krzyczeć, do klasy wpadła nasza pani, cała czerwona i wściekła. Nie widziałem jej tak rozgniewanej co najmniej od tygodnia. Scena podczas wizyty lekarzy Ale nikt się nie ruszył, więc lekarz pokazał palcem pięciu z nas. strona: - 1 - - 2 - .